Całe miesiące już (i to dosłownie!) nie pojawił się żaden wpis Pod światłem. Sezon ogórkowy skończył się już dawno, a ja wciąż obiecuję sobie raz po raz, że w tym tygodniu coś opublikuję. Albo, że doprowadzę do porządku zdjęcia z wyjazdu, abo jeszcze co innego. I przekładam na później, nie znajduję czasu, rozgrzebuję i przerywam pracę. Strach przyznać to samemu przed sobą, ale chyba cierpię na słomiany zapał! A może to tylko zwyczajna prokrastynacja… Nie wiem! Ale walczę ze sobą – o mobilizację, o lepszą organizację czasu, o więcej wysiłku, o to, który z nas wyniesie śmieci. I nad jednym tylko się zastanawiam – gdy sam sobie jestem przeciwnikiem, jak odróżnię zwycięstwo od porażki…?
Powyższa fotografia powstała spory kawał czasu temu we współpracy z moim przyjacielem, a w czyjej głowie się zrodziła – mojej, czy jego – dzisiaj sobie nie przypomnę. Niezmiennie przywodzi mi na myśl wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, zatytułowany „Spojrzenia”, który na pewno był by mi inspiracją, gdybym znał go zawczasu! Ale nie znałem, musiałem sobie radzić bez inspiracji. No, i chyba nawet nieźle wyszło, skoro ten kadr pozostaje jednym z moich ulubionych.